Podsumowanie ostatnich dwóch miesięcy / kapsułowa garderoba 2022 cz. 4

Koniec miesiąca zbliża się wielkimi krokami, dlatego doszłam do wniosku, że czas najwyższy podsumować ostatnie dwa miesiące. Na koniec lutego nie było takiego wpisu, bo był podsumowujący kapsułową garderobę i nie zwierał planów na marzec z wiadomych powodów. Wszyscy wiedzą co się dzieje, każdy stara się oswoić z sytuacją na swój sposób. Ja (zgodnie zresztą z zapowiedzią) na cały marzec zniknęłam z blogosfery, wrzucając tylko outfity. Teraz wracam, ponieważ poza spacerami, również blogowanie ponownie mnie wciąga i odrywa mnie od codzienności i strachu o kolejne dni.

Co się wydarzyło na blogu?

Luty był ostatnim miesiącem noszenia kapsułowej garderoby, która trwała trzy miesiące. O podsumowaniu możecie przeczytać tutaj, a jej poszczególne stylizacje możecie zobaczyć po kliknięciu w odnośniki we wpisie oraz w etykietę "kapsułowa garderoba".

W lutym powstał również pierwszy post związany ze sprzątaniem szafy z Marie Kondo. Zgodnie z planem został opublikowany w marcu. Chciałabym, by seria wpisów powróciła w kwietniu, zbieram siły na nią. Możliwe, że po świętach będzie kontynuacja.

Poza tym właśnie w marcu podzieliłam się z Wami rozważaniami na temat wstawania o piątej rano oraz wrzucałam same outfity. Tak, jak wspomniałam wcześniej, łatwiej było mi w tym trudnym czasie zrobić zdjęcie przed wyjściem z domu, niż pisać długie posty dotyczące minimalizmu i dbania o środowisko. 

Co udało mi się osiągnąć?

Dla niektórych pewnie nie będzie to żadne osiągnięcie, ale ja staram się pracować nad sobą w każdym aspekcie mojego życia i cieszę się z każdych maleńkich kroków, które poczyniłam. O czym mowa? Udało mi się odstawić sentymenty na bok i wydałam moją białą spódniczkę. Znacie ją z połączeń, z kolorową bluzkąbluzką w groszki oraz sportowym t-shirt'em. Spódniczka w ostatnim czasie była na mnie za ciasna, w powyższych postach zapinałam ją na wdechu, chodząc ze ściśniętą talią. Łudziłam się, że schudnę, do wymiarów z czasów studiów i właśnie ta spódniczka miała być moją taką miarą. Jeśli zapięłabym ją bez problemu, to oznaczałoby to, że jest dobrze, jeśli włożyłabym w nią sweter, to znaczyłoby, że jest już w ogóle super! Ostatecznie doszłam do wniosku, że moje ciało się zmienia, mój brzuch miewa różne humory, często puchnie, wiecznie boli (a gdy nie boli, to jest wielkie święto), że nie chcę go jeszcze na siłę zmieniać, by osiągnąć wymiar, które na tę chwilę są dla mnie celem nierealnym. Jeśli mi się uda, to przecież mogę kupić sobie coś nowego, odpowiedniego do mojego obecnego stylu życia i... wieku. :)

1. Moja biała spódniczka była ze mną od 2009 / 2010 roku, po przeszło dekadzie czas najwyższy, by jakaś inna dziewczyna cieszyła się z jej posiadania.

Poza tym nadal mam challenge i już piętnasty miesiąc mija mi na niekupowaniu ubrań, butów i wszelkich dodatków. Dodatkowo wyszczególniłam kolejną (już czwartą rzecz) do mojej kapsułowej garderoby idealnej - czyli pewniaków, które sprawdzały się w ostatnich latach, które chcę posiadać w swojej szafie (po wyczyszczeniu jej zupełnie ze zbędnych przedmiotów).

Rzecz, która została wyszczególniona to moja jeansowa mini. Spódniczka była w mojej kapsułowej garderobie na zimę 2021/2022 i niestety ją poplamiłam. Bardzo chciałam uratować ów ciuszek, skorzystałam z moich rad i przerobiłam ją, tworząc modne przetarcia w miejscu plamy. Osiągnięty efekt przerósł moje oczekiwania! Mogę nadal wychodzić w niej na miasto. :)

Jeansowa mini
2. Spódniczkę kupiłam (razem z tą powyższą) w lokalnym sklepie przy bibliotece uniwersyteckiej i obie trafiły do mnie w latach 2009 - 2010 - były to takie nagrody za napisanie pracy licencjackiej, której pisanie szło mi bardzo opornie. :D

Zdjęcie / outfit miesiąca?

"W marcu, jak w garncu" zgodnie z przysłowiem pogoda była różna. Początek miesiąca to jeszcze zima i przymrozki, druga część miesiąca to wiosna w pełni. Dlatego wyszczególniłam trzy połączenia: 

1. Outfit z okryciem wierzchnim - czyli czarny, wełniany płaszcz.

Czarny, wełniany płaszcz
3. Cały wpis możecie zobaczyć tutaj

2. Outfit z legginsami i zimowymi, nieocieplanymi butami,

OOTD spring 2022
4. Podrzucam link do wpisu - klik

3. Oraz outfit bardziej wiosenny z wczorajszego dnia.

OOTD spring 2022
5. Kurtkę mam od przeszło czterech lat, ale dopiero wczoraj wrzuciłam z nią wpis.

4. Ze względu na to, że podsumowuję też luty, to z tego miesiąca jest to pastelowy look.

Capsule wardrobe winter 2021/2022
6. Ten outfit nadaje się idealnie również na obecną wiosnę w połączeniu z białymi sneakers'ami. Podrzucam Wam link do połączenia z czarnymi botkami - klik.

Co się wydarzy w kwietniu?

Nadal będą outfity oraz będę chciała powrócić do sprzątania z Marie Kondo. Na początek będę chciała skupić swój czas wolny na odwiedzeniu Waszych blogów, więc raczej na szybko będę wrzucała stylówki z danego dnia, a po świętach (liczę na to, że do tego czasu wojna się zakończy i będę mogła skupić myśli na takich głupotach, jak porządki w szafie) dalsze odgracanie szafy.

Moje odkrycie ostatnich dwóch miesięcy?

Zmądrzałam i zrozumiałam, że nie muszę być that girl - perfekcyjną dziewczyną, która wstaje wraz ze wschodem słońca, by ogarniać wszystkie bieżące sprawy. Jeśli zacznę dzień od godziny siódmej, czy chwilę przed ósmą, to świat się nie zawali. Uświadomiłam sobie, że godzina piąta nad ranem, nie jest gwarancją udanego, dobrze przeżytego dnia, ale wstanie po odpowiedniej (dla mojego organizmu) dawce snu. Moim wielkim odkryciem jest właśnie zrozumienie czym dla mojego organizmu jest deficyt snu oraz zadbanie o mój komfort spania.

To by było na tyle z mojego wielkiego podsumowania. Na koniec chciałam tylko napisać, że bardzo się cieszę, że w kolejnym ciężkim roku mam Was i mogę odreagować, czytając co też ciekawego dzieje się u Was. Dziękuję również za Wasze odwiedziny - zwłaszcza w marcu, gdzie ja raczej nie odwdzięczałam się tym samym oraz kolejne obserwacje. Obiecuję, że w najbliższym czasie będzie mnie więcej na Waszych blogach.

Do następnego!


Komentarze

  1. Ja mam często tak samo jak Ty ze swoją białą spódniczką :D Swietny outift z wczoraj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zawsze, ale bywa, że sentyment bierze górę. ;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię te Twoje podsumowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się też spodobały i chyba zagoszczą na blogu na dłużej. ;)

      Usuń
  3. Czasem trzeba porzucić sentymenty. Ja też się pogodziłam z tym, że niektóre ciuchy już na mnie nie pasują, ale to normalne. Nosiłam je w wieku 28-20 lat a teraz mam 32. Moje ciało się zmienia ale i gust też ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, mam koleżankę, przed 40 - tką, która nadal wygląda jak z czasów studiów i nosi ubrania z tamtego okresu, ale ona jest nielicznym wyjątkiem. Sama mam już niewiele takich ubrań, ale faktycznie jeśli coś już jest w szafie ponad 10 lat, nawet jeśli jest świetnej jakości, to czasami już z tą rzeczą nie jest nam po drodze. Z drugiej strony mam challenge (ponad rok nie kupuję ubrań i dodatków) i staram się łączyć to, co posiadam. Więc "wiek" danego ubrania nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Bardziej rozmiar i fason. Słusznie napisałaś, że z wiekiem zmienia nam się nie tylko ciało, ale i gust. :)

      Usuń
  4. ja teraz najczęściej chodzę w legginsach albo dresach xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem doskonale jak ciężko czasami rozstać się z ulubionymi ciuchami, ale zdarza się, że trzeba zapomnieć o sentymentach i iść dalej :) gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajne podsumowanie, świetna jest ta złota kurtka!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, wiem, jak trudno czasem się rozstać z takim ulubionym ciuchem. Ale też już nauczyłam się rozstawać z ubraniami bez sentymentów, bo zawsze można zrobić miejsce na coś innego, fajnego, dając przy tym komuś innemu trochę radości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz