Podsumowanie czerwca: wyzwanie książkowe 23/49

Cześć!

Wracam do Was z moim wyzwaniem rocznym dotyczącym wyzwania książkowego.

Katarzyna Grabowska "Wszystkie nasze chwile. Pożegnanie ma Twoje imię" - tom III. Jest to ostatnia część przygód Weroniki. Jak się okazuje, w poprzednim podsumowaniu trochę się myliłam z jej prognozowaniem, ponieważ akcja książki rozpoczyna się po ośmiu latach od zaistniałych już wydarzeń. Weronika wraca do rodzinnej miejscowości z ośmioletni synem. Pojawiają się nowi argentyńscy bohaterowie - starsze małżeństwo, które przygarnęło ciężarną Weronikę po ucieczce z kraju i pomogło jej stanąć na nogi właśnie w Argentynie. To tam rodzi ona syna Nicolas'a, zdobywa wykształcenie i odnosi sukcesy na uczelni jako pracownik naukowy. Początek pierwszego rozdziału to czas powrotu i przybliżenia tego, co wydarzyło się przez te osiem lat. Najlepszy przyjaciel Jacek kieruje przetwórnią, stając się dawnym przeciwieństwem siebie i przebierając w dziewczynach. Mamy opisane losy jego rodziny, ale autorka nie wspomina nic o Jusuf'ie. Na początku książki niewiele się dzieje, ponieważ jest to właśnie ta część opisowa. Okazuje się, że przez lata nieobecności w kraju, tylko Jacek odwiedzał Weronikę w Argentynie, dlatego jej synek jest bardzo zżyty z Jackiem. Autorka podkreślała ich zażyłą relację na każdym kroku, ale denerwowały mnie właśnie te ciągłe aluzje autorki w stosunku do Jacka, przedstawiające go jako idealnego ojca dla synka Weroniki. Wraz z pojawieniem się tajemniczej postaci na cmentarzu, która do złudzenia przypomina Adamczewskiego, akcja zaczyna się powoli rozkręcać. Niestety jest ona momentami tak infantylna i nierealna, że trzecia część zdecydowanie pod tym względem traci na dynamice i tajemniczości. W mojej opinii jest to najsłabsza część. Warto wspomnieć o samym zakończeniu, które wywołało we mnie niesamowicie skrajne emocje. Są one oczywiście związane z historią Jusuf'a, jego ponownym pojawieniem się w życiu Weroniki jak i ostateczną decyzją, jaką ona podjęła. Postawiła na szali swoją rodzinę i małżeństwo zbudowane na jednostronnym uczuciu, by po latach dać szansę niespełnionej, wielkiej miłości. Niesamowicie mną to wstrząsnęło, ponieważ Weronika była wtedy już nie tylko żoną Jacka, ale matką dwójki dzieci i w zasadzie tutaj jej postępowanie wydało mi się aż tak bardzo egoistyczne. Poza tym miałam żal do autorki, że dalsze losy Jusuf'a odcisnęły takie piętno na jego i tak już nie łatwym życiu. Czy warto sięgnąć po tę książkę? Dla osób, które nie chcą zostawiać niedokończonych historii, polecam. Osobom, które nie miały styczności z poprzednimi częściami, niekoniecznie. 

challenege książkowy
1. Pozycja numer 19: Katarzyna Grabowska "Wszystkie nasze chwile. Pożegnanie ma Twoje imię".

Iwo Szapar: "Pracuj zdalnie, żyj normalnie. Poczuj wolność wyboru jak, gdzie i kiedy chcesz pracować". Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ nie jest tajemnicą - tutaj na blogu - że od czasu pandemii przeszłam najpierw na pracę hybrydową, a potem w 100% zdalną. Książka jest niejako biografią autora, przedstawiającą z perspektywy jego doświadczenia zarządzanie zespołami zdalnymi. Jako pracownik (prawdopodobnie etatowy), a potem przedsiębiorca prowadzący własną firmę ukierunkowaną na promowanie pracy zdalnej, dzieli się z nami swoją historią i pomysłami jak robić to dobrze. O ile do około 160 strony chłonęłam cały temat (uwaga! nie jest to jeszcze połowa książki), o tyle dalej czułam się już nim trochę znużona. Przede wszystkim zaskoczyłam się jak można tyle napisać w tym temacie (rok wydania książki 2021), gdzie już większość pracowników biurowych zetknęła się z taką rzeczywistością i na własnej skórze przekonała się jak to jest pracować z domu lub innego miejsca na świecie. Czytelnik z poziomu pracownika, niewiele wyniesie z tej książki (poza ostatnim rozdziałem, który bardzo ukierunkowany jest na to, by odnaleźć balans między pracą zdalną a życiem prywatnym). Kadra kierownicza i zarządzająca pewnie coś wychwyci, ale nie jest to też super wiedza, która miałaby spowodować wielkie olśnienie. Autor opisuje sposoby pracy w firmach międzynarodowych i tutaj widoczna jest zdecydowana przepaść między prawem polskim a europejskim, czy amerykańskim. Sama działam w zespole, który uczy inne firmy międzynarodowe jak zarządzać inkluzywnie pracownikami zdalnymi i na co dzień widzę jaką barierę stanowi prawo polskie, więc wiele utopijnych wizji pracy z Wietnamu, czy Hiszpanii nie sprawdzi się w firmie zarejestrowanej w naszym kraju, ze względu na ograniczenia podatkowe. Poza tym autor prognozuje jak to będzie wyglądało życie za klika lat, gdy praca zdalna zostanie z nami na dobre. Z perspektywy tych pięciu lat, można powiedzieć, że w Polsce zmieniło się niewiele, a praca w 100% zdalna z dowolnego miejsca na Ziemii jest możliwa, ale dla firmy z zagranicznym kapitałem i małym oddziałem w Polsce. :) Niemniej wyniosłam kilka rzeczy dla siebie i jeśli ktoś chce się rozwijać w zarządzaniu pracownikami zdalnymi, można zapoznać się z tą książką, aczkolwiek w moim odczuciu nie jest to pozycja obowiązkowa. 

Edyta Zając: "30 dni do zmian. Dokonaj życiowej metamorfozy w kilka tygodni". Książka jest podzielona na cztery tygodnie, które mają nas przybliżyć do życiowej zmiany. W każdym tygodniu wykonuje się określone działania podzielone na zadania i sekcje tematyczne (w pierwszym sprząta, w drugim próbuje coś nowego, w trzecim żyje perfekcyjnie a w czwartym planuje i organizuje). Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie przeświadczenie, że w książce działania te są bardzo chaotyczne. Dla przykładu: po co autorka w tygodniu sprzątania nakazuje czytelnikowi stworzyć "'Listę 100 celów", która nie ma nic wspólnego z porządkami, a bardziej ze spisaniem rzeczy, które chcielibyśmy wykonać, gdyby nic nas nie ograniczało? Co ciekawe do tych celów autorka wraca tylko pobieżnie pod koniec książki. Ogólnie sposób przedstawienia kroków w postaci tygodni, jest całkiem fajny, tylko brakowało mi w tym wszystkim spójności. Co wyniosłam dla siebie z tej książki? Za namową autorki spisałam sobie moje 100 celów i mam zamiar zrealizować ich 11 przez najbliższe 365 dni. Myślę, że dla mnie będzie to jeden z większych kroków do tego, by każde 365 dni było ciekawsze od tych wcześniejszych, bowiem za kolejny rok, mam zamiar wybrać kolejne 10 lub 11 celów do realizacji, by zmieniać (albo raczej urozmaicać) swoje życie krok po kroku. 

Wyzwanie książkowe
2. Pozycje numer 20 i 21: Iwo Szapar "Pracuj zdalnie, żyj normalnie. Poczuj wolność wyboru jak, gdzie i kiedy chcesz pracować", Edyta Zając "30 dni do zmian. Dokonaj życiowej metamorfozy w kilka tygodni".

Harriet Dyer "Zerwij z plastikiem. 100 porad, jak ograniczyć zużycie tworzyw sztucznych" oraz Alexa Kaye "Zerwij z mięsem. Proste rady i przepisy, dzięki którym obejdziesz się bez produktów pochodzenia zwierzęcego". Obie książki są cyklem pięciu książek pozwalającym nam ograniczyć (lub zupełnie zerwać) z jakimś nawykiem. Za sobą mam już książkę, która podaje sposoby na to, jak ograniczyć cukier - recenzja tutaj. Tamta książka zrobiła na mnie spore wrażenie, była dawką naprawdę ciekawej wiedzy. W przypadku tych dwóch książek nie oczekiwałam się aż tak dużego efektu wow, ale od początku.  

Od lat walczę z plastikiem. Wpisy na ten temat pojawiały się między innymi tutaj oraz tutaj. Wspomniałam też kiedyś, że oglądałam już dokument na Natflixie poświęcony plastikom i segregacji śmieci, więc sam temat oznaczeń plastiku i tego, który plastik możemy posegregować jest mi dość dobrze znany. Liczyłam jednak, że poznam wiele fajnych patentów, a jedyne co było dla mnie nową wiedzą to to, że olej kokosowy jest bardzo uniwersalny i poradzi sobie nawet z makijażem wodoodpornym, boraks nadaje się świetnie w sprzątaniu kuchni i istnieje coś takiego jak orzechy piorące. Tutaj naprawdę nie miałam pojęcia, że jest taki ekologiczny zamiennik, więc cieszę się z tej dawki wiedzy. Sama obecnie poczyniłam kolejne kroki w eliminacji plastiku, jeśli chodzi o pranie: nie używam już płynów do płukania, a obecnie chcę przejść z płynnych proszków w plastikowych butelkach na te sypkie w kartonowych opakowaniach. Przez lata dałam się nieźle wkręcić w ten cały PR piorący, ale może o tym napiszę osobny post, bo widzę po statystykach, że chętnie wracacie do starych wpisów poradnikowych.

Poradniki dotyczące świadomego życia
3. Pozycje numer 22 i 23: Harriet Dyer "Zerwij z platikiem. 100 porad, jak ograniczyć zużycie tworzyw sztucznych"., Alexa Kaye "Zerwij z mięsem. Proste rady i przepisy, dzięki którym obejdziesz się bez produktów pochodzenia zwierzęcego".

Jeśli chodzi o mięso to tutaj świadoma jestem tego, że nie wyeliminuję go w 100% (mimo, iż na przykład uwielbiam burgery wegetariańskie), ale ze sposobu wyniesionego z domu rodzinnego (piątek bezmięsny), uczyniłam prawie każdy dzień bezmięsny - staram się tylko raz w tygodniu przygotować potrawę z drobiowego mięsa, a czerwone jem naprawdę bardzo sporadycznie. Sięgnęłam po książkę, ponieważ nieustannie szukam dobrych zamienników. Wiem, że trochę jeszcze raczkuję w tym temacie i liczyłam na tak świetne przykłady, jak w poradniku dotyczącym odstawienia cukru. Niestety trochę się tutaj zawiodłam, ponieważ by oszukać organizm, autorka zaleca nam sięgnięcie po produkty smażone, a nawet słodkie zamienniki przypraw. Oczywiście trafiły do mnie również wartościowe treści, jak to, że piwo i wino wcale nie jest takie wegetariańskie, jak mi się wcześniej wydawało. Zszokował mnie też sam karmin i jego zastosowanie. Jest to barwnik pozyskiwany z całych owadów (fuj!), który przyjmuje kolor czerwony i może mieć zastosowanie nawet w kosmetologii - wykorzystywany jest jako barwnik do lakierów hybrydowych. Tym sposobem mam kolejny argument, by zrezygnować z hybrydy. 

Do następnego!

Komentarze