Cześć!
Jest to mój pierwszy wpis w kwietniu, dlatego czas najwyższy podsumować co też wydarzyło się w poprzednim miesiącu - marcu 2025 roku.
Challenge zakupowy
Marzec pod względem zakupów, nie różnił się niczym od poprzednich miesięcy z tą różnicą, że w ramach małej wymiany biżuterii, trafiło do mnie całkiem za darmo kilka egzemplarzy z drugiej ręki. W osobnym wpisie przedstawię Wam wszystkie nowości oraz całą biżuterię. W zeszłym roku jedna z Was prosiła mnie o przedstawienie całej mojej garderoby, myślę, że właśnie od biżuterii sobie zaczniemy, bo dla mnie jest to też element wizerunku i składa się na całościową garderobę, jako dodatek. Dlatego też spodziewajcie się takiego wpisu.
Plany zakupowe
Marcowe plany zakupowe dotyczyły książek, dlatego dość intensywnie zajęłam się sprzedażą, by uzbierać na tę zachciankę. Mam zasadę, że na bieżąco kupuję tylko rzeczy, bez których nie mogę się obejść, pozostałe zakupy realizuję tylko wtedy, gdy sobie na nie zarobię ze sprzedaży na olx lub vinted. Udało się, ale dopiero na początku tego miesiąca, więc szerzej napiszę co to za książka za miesiąc, w podsumowaniu kwietnia.
Wyzwanie książkowe
W marcu udało mi się przeczytać siedem książek, a więc jeszcze więcej, niż w lutym.
![]() |
1. Wyzwanie książkowe, pozycje numer: 7 i 8 Izabella Frączyk "Śnieżna Grań Za stare grzechy", "Śnieżna Grań Pół na pół". |
Izabela Frączyk: "Śnieżna grań Tom I Pół na pół", Śnieżna grań Tom II Za stare grzechy". Zaczniemy od pozycji, które wypożyczyłam jeszcze w grudniu, licząc na klimatyczną świąteczną powieść: "Śnieżna Grań - Za stare grzechy". Gdy zorientowałam się, że jest to jednak druga część, próbowałam namierzyć tę pierwszą, ponieważ w mojej bibliotece jej nie mieli. Ostatecznie zaczęłam ją czytać i będąc w połowie, trafiłam na jej pierwszą część: "Śnieżna Grań - Pół na pół". Oczywiście odłożyłam drugą część, by zapoznać się z tą pierwszą. Po czym zaczęłam czytać drugą.. od nowa. :) Książki są opasłe, mimo wszystko, czyta się je dość szybko, ale są to książki z cyklu dziś przeczytam, za miesiąc nie pamiętam szczegółów, stąd właśnie rozpoczęłam część drugą raz jeszcze. Izabella Frączyk opisuje losy rodziny Stachowiaków, która prowadzi biznes w Zakopanem: hotel, restauracja, szkółka narciarska i wypożyczalnia. Z czasem, w wyniku tajemniczych historii z przeszłości, na rodzinę spadają różne nieszczęścia (w życiu prywatnym oraz głównie biznesowym). O ile pierwsza część jest dość spokojna i można powiedzieć, że wprowadzająca w losy bohaterów, o tyle druga część jest pełna przeróżnych wątków, intryg i momentami akcja dzieje się tak szybko, że aż chce się odkryć dalsze losy bohaterów jak najszybciej. Co ciekawe, czytelnik nie ma przeświadczenia, że akcja jest bardzo naciągana i niewiarygodna (jedynie nie podobał mi się wypadek, któremu uległ Bruno - uważam, że autorka mogła tutaj wymyślić coś bardziej kreatywnego). Za to zakończenie mnie osobiście bardzo rozczarowało. Ostateczny wybór sercowy Loli (Leokadii Stachowiak) w ogóle nie przypadł mi do gustu i gdybym ja miała zakończyć jej losy, to przynajmniej w wątku miłosnym, postawiłabym na innego kandydata na męża, który również starał się o jej względy. Podsumowując: obie części ok, ale druga zdecydowanie bardziej fajniejsza. Była to moja pierwsza styczność z twórczością Izabeli Frączyk i na pewno nie ostatnia.
Agata Przybyłek: "Małżeństwo z odzysku". Jest to trzecia część serii opisującej losy nauczycielki. Naprawdę zaskakuję się skąd ta autorka mam tak dobre recenzje tej serii? Książka tak słaba, że aż nie wiem, co mam napisać. Bardzo "przegadana", dialogi o niczym, momentami nie wnoszące nic. Rozumiem, że czasami trzeba napisać, że ktoś się obudził, wstaje z łóżka, i się ubiera, ale można napisać to tak prosto (jak ja teraz na potrzeby bloga), a można to zrobić tak pięknym i wyszukanym językiem, jak to ma w zwyczaju na przykład Małgorzata Musierowicz. Nie sposób oczywiście odgadnąć, że opisy czynności u pani Agaty wyglądają właśnie tak, jak ja to przedstawiłam. Jeśli chodzi o część trzecią przygód nauczycielki Zuzanny, to można powiedzieć, że cokolwiek w książce zaczyna się dziać na około setnej stronie. Do tej strony mamy głównie paplaninę i nawiązanie do wątków z poprzednich części. Natomiast sama akcja, która wciągnęła mnie naprawdę, dzieje się wtedy, gdy Zuzanna z przyjaciółką Beatą, śledząc męża, orientuje się, że one również są śledzone - i uwaga! - jest to prawie koniec książki. W moim odczuciu jest to prawie 400 stron niesamowitej nudy i podobno jest też część czwarta, której nie wypożyczę i myślę, że z twórczością tej autorki jednak się pożegnam. Niezmiennie polecam "Druga, którą przeszłam", ale wątpię, czy pani Agacie uda się wydać cokolwiek tak pięknego i wzruszającego, jak właśnie ta książka.
![]() |
2. Wyzwanie książkowe, pozycja numer 9: Agata Przybyłek "Małżeństwo z odzysku". |
Kinga Czachowska, Dorota Szczerba: "Poznań Borejków. Spacer z bohaterami powieści Małgorzaty Musierowicz. Sięgnęłam po tę książkę w oczekiwaniu na najnowszą powieść M.M. "Chucherko", by pozostać jeszcze trochę w klimacie rodziny Borejko. Książka to zbiór fragmentów z przeróżnych części Jeżycjady, opisujących ulice Poznania na Jeżycach - dzielnicy, w której rozgrywa się akcja prawie każdej powieści. Mamy też dołączoną mapkę, więc możemy sobie śledzić, którymi uliczkami spacerowali: Gabriela i Janusz Pyziak, czy Mila i Ignacy. W książce mamy również wątki historyczne, które bardzo mnie zaciekawiły. Sama jestem z Poznania, urodziłam się na Jeżycach, więc były to dla mnie całkiem ciekawe "wtrącenia". Część historii znałam i ta książka mi o nich przypomniała, część była dla mnie małym zaskoczeniem (jak to, że Małgorzata Musierwicz znała osobiście Romka Strzałkowskiego - pierwszą ofiarę strajku robotników Czerwca 1956 roku). Polecam tę pozycję głównie fanom Jeżycjady, ale też osobom, które chcą "liznąć" trochę historii Poznania. Małym minusem według mnie są ilustracje miejsc, które mają obrazować akcję miedzy innymi "Szóstej klepki", czy "Pulpecji". Są one w taki sposób zrobione, że nawet ja (rodowita Jeżycjanka) miałam czasami problem, by rozpoznać okna czy poddasze danej kamienicy. Pomocne byłyby na pewno opisy pod zdjęciami w postaci nazw ulic. Niemniej książka warta uwagi.
![]() |
3. Wyzwanie książkowe, pozycja numer 10: K. Czachorowska, D. Szczerba "Poznań Borejków. Spacer z bohaterami powieści Małgorzaty Musierowicz". |
Regina Wong "Uwolnij przestrzeń. Przewodnik minimalisty po dobrym życiu". Książka opisuje definicję minimalizmu oraz przedstawia z praktycznego punktu widzenia jego plusy. Podzielona jest na kilka rozdziałów, które zakończone są ćwiczeniami do wykonania. Lubię poradniki, z którymi można pracować i ten bardzo fajnie się do takiej pracy nadaje. Musze Wam powiedzieć, że jest to pierwsza książka, którą z taką uważnością i skupieniem czytałam, a także skrupulatnie wykonywałam zadania. Nawet inne książki o Minimalizmie, dużo bardziej popularniejsze u nas, nad Wisłą, nie wywarły na mnie takiego wpływu, jak ta książka. To właśnie ta książka natchnęła mnie do tego, by przygotować dla Was kolejny wpis o Minimalizmie i porządkach w szafie. Nie zdążyłam w marcu, wiem, że czekacie, więc mam nadzieję, że wywiążę się z tej obietnicy w tym miesiącu. Ogólnie książkę polecam zarówno tym, którzy są na początku swojej drogi do minimalistycznego życia, jak i tym, którzy uważają się za minimalistów i ten temat jest im bardzo dobrze znany. Na sam koniec napiszę jeszcze, że zapadły mi w pamięci dwa stwierdzenia autorki: "nie kupując przecenionej rzeczy o 50%, nie oszczędzasz 50%, ale 100%" - niby takie oczywiste, ale musiałam o tym przeczytać, by się z tym zgodzić; oraz to, że autorka radzi zrobić porządki w mediach społecznościowych pozostawiając wśród znajomych (i o ile dobrze pamiętam, również kont obserwujących) tylko 60 osób! Powiem Wam, że te 60 znajomych jest dla mnie niemałym wyzwaniem i jeszcze walczę z przekonaniami, że skoro nie rozmawiałam z kimś od lat, to nie jest on mi potrzebny nawet w mediach społecznościowych. Jak widać, po latach minimalizmu, ja również znajduję obszary do przepracowania.
Katherine Bassford "Zerwij z cukrem. Proste wskazówki i przepisy, które pomogą ci wyeliminować cukier ze swojej diety". Wypożyczyłam tę książkę tylko dlatego, że mam wśród swoich bliskich cukrzyka uzależnionego od cukru. Wiem, brzmi to niemal jak samobójstwo, ale staram się walczyć na różne sposoby z tą ochotą na słodkie i liczyłam na to, że ta książka mi w tym pomoże, podając "zamienniki" słodyczy tak, by móc oszukać mózg. Muszę przyznać, że nie zawiodłam się. Książka ma kilka ciekawych przepisów, z których najbardziej w pamięci zapadły mi pomysły na koktajle, które można miksować w dowolny sposób. Co jeszcze znajdziemy w tej książeczce? (Książka jest naprawdę malutka - wielkości małego notesu i nie jest też zbyt obszerna. Do przeczytania "na raz"). Pierwsza część to trochę takie wprowadzenie do tego dlaczego cukier jest zły, jak czytać składy i na jakie sztuczki producentów uważać. Co cennego wyniosłam z tej części? A no to, że jeśli produkt nie podnosi gwałtownie cukru, to znaczy, że pośrednio wpływa na wątrobę i właśnie ją uszkadza, ponieważ cukier do organizmu (na przykład z takiej gruszki) uwalnia się dość długo, mając wpływ właśnie na wątrobę. Dlatego też teraz już wiem, dlaczego diabetyk mając coroczne badania okresowe, ma również badaną wątrobę. Kolejna część książki to sposoby na to by zwalczyć apetyt na cukier. Ta część nie była dla mnie odkrywcza, ponieważ żyjąc pod dachem z diabetykiem, wiem jak ważny jest regularny sen, aktywność fizyczna czy zioła w diecie i słodkie owoce, które mogą złagodzić ochotę na słodkie przekąski. W książce są minirozdziały poświęcone każdej porze jedzenia. Możemy przeczytać o ciekawych przekąskach, zupach czy głównych daniach na obiad. Są przykłady śniadań, kolacji, a nawet informacja na temat tego, który alkohol najbardziej podwyższa cukier, a który może być wskazany. Polecam tę książkę nie tylko diabetykom, ale także osobom, które mają problemy, by odstawić cukier.
![]() |
5. Wyzwanie książkowe, pozycja numer 13: Meik Wiking "Hygge. Klucz do szczęścia". |
Meik Wiking "Hygge. Klucz do szczęścia". Gdyby nie ta książka, w ogóle nie wiedziałabym, że jest coś takiego jak "szczęście w duńskim stylu". Tym właśnie słowem określa się "Hygge", czyli wszystko co jest przytulne, wygodne, sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Jeśli gorąca herbata i film sprawia nam szczęście, to według Duńczyków taki stan określa się jednym słowem - hygge. Jeśli jest to bieganie, jeżdżenie na rowerze czy jedzenie słodyczy, to również mamy do czynienia z hygge. W książce tej przeczytamy, że Duńczycy żyją po to, by być ludźmi szczęśliwymi, a wszystko inne jest tylko dodatkiem do życia. W kraju, w którym ma się ograniczony dostęp do naturalnego światła słonecznego (ze względu na położenie geograficzne); które, jak wiadomo wpływa na dobre samopoczucie; trzeba robić wszystko, by to samopoczucie poprawiać sobie na różne sposoby i tymi sposobami są: przepyszna kawa, ciasta, desery, świeczki, kocyk, kominki i przytulne światło. Duńczycy są miłośnikami dobrego (niekoniecznie zdrowego) jedzenia. Palą na potęgę świeczki (wiedząc, że są rakotwórcze, ale przecież można wywietrzyć mieszkanie przed snem), piją ogromne ilości ulubionej kawy, zajadając do tego pyszne desery. Ich kuchnia jest przede wszystkim pyszna, a więc bardzo kaloryczna. Ta ciekawostka okazała się dla mnie niemałym zaskoczeniem. No bo powiedzcie, czy widziałyście kiedyś Duńczyka z nadwagą? Jeśli pomyślę sobie o takim człowieku, na pewno przed oczami mam inne narodowości, ale nie Duńczyka! Może i moje skojarzenia są słuszne, ponieważ Duńczycy uwielbiają przejażdżki rowerem z przyczepą. A to przecież aktywność fizyczna, prawda? Co wyniosłam dla siebie z tej książki? A no właśnie to, że najlepsze rzeczy są za darmo oraz stwierdzenie brzmiące mnie więcej w tym stylu: "lubimy cię takim, jakim jesteś. Nie zepsuj tego i się nie przechwalaj, twoje osiągniecia nie są nam potrzebne do tego, byśmy dalej ciebie lubili". Oj jakie to prawdziwe! Napiszę sobie to na pierwszej stronie mojego kalendarza, by za każdym razem o tym pamiętać. :) Oczywiście książkę jak najbardziej polecam!
Na dzisiaj to tyle, nie będę się rozpisywać na temat planów na blogu, ponieważ mam małe zaległości w pisaniu i chciałabym najpierw te zaległości nadgonić, by móc planować nowe wpisy. Poza tym dzisiejszy wpis, ze względu na opisy książek, wyszedł naprawdę bardzo długi, więc i tak będę Was podziwiać za to, że przeczytacie go do samego końca. ;)
Do następnego!
Sporo ciekawych książek udało ci się przeczytać. Brawo!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się podejście do życia Duńczyków i tą ostatnią książkę chętnie bym pzreczytała. Z cukrem nigdy całkiem nie zerwę (dużo biegam, chodzę po górach, jeżdżę na rowerze i gdy próbuję całkiem go odstawić, to dzieją się złe rzeczy), ale ograniczam go i wybieram zdrowsze słodycze typu gorzka czekolada czy desery, które słodzę daktylami. Jednak ta książka również mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Hygge mam na swojej książkowej liście :-) Sporo książek udało Ci się przeczytać - gratulacje :-)
OdpowiedzUsuńFajne książki :) chętnie bym je przeczytała :)
OdpowiedzUsuń"Klucz do szczęścia" znajduje się na mojej liście must-read ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne twoje wyzwania, naprawdę inspirujące :) Moje gratulacje, osiągasz cel za celem! Dużo książek udało Ci się przeczytać, super :) Obyś trafiała wyłącznie na świetne tytuły :D Serdecznie pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na wpis z biżuterią!
OdpowiedzUsuńŁadny książkowy wynik. Ja ostatnio też muszę się skupić na sprzedaży, zarówno mojego rękodzieła jak i prywatnych rzeczy, których mam za dużo.
OdpowiedzUsuńTę ostatnią mam w planach :D
OdpowiedzUsuń