Dzień dobry wszystkim. :)
Pogoda zrobiła się bardziej deszczowa, z czego naprawdę się cieszę. Nie przypuszczałam, że dożyję takich czasów, w których z utęsknieniem będę wypatrywać deszczu. Co prawda nie są to jakieś rzęsiste opady, ale zawsze kilka kropel z nieba spadnie.
Co sprawdzi się najlepiej w taką pogodę? Jak deszcz to botki, bo jasnych sneakers'ów szkoda. Spodnie pochodzą z mojej pierwszej kapsułowej garderoby - kllik - mam nadal obie pary. Dziś pokazuję te w cieniutkie paseczki, ale obiecałam sobie, że zacznę nosić i jedne i drugie.
Koszulę znacie z tego wpisu, a pastelowa bluza zarzucona na ramiona przewijała się tyle razy na blogu (chociażby w zeszłym miesiącu), że nie będę jej linkować.
Mam na sobie:
Botki: Deichmann - 2015 rok,
Spodnie: jakaś sieciówka - lata 2008 - 2009,
Koszula: Espirit (wymiana ubrań) - 2015 rok,
Bluza: House - 2016 rok.
Torebka: sh - second hand (accessorize) - 2013 rok.
Do następnego!
Bardzo ładnie wyglądasz :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuńja nie widzę siebie w takich spodniach ;)
OdpowiedzUsuńObecnie nie są to moje ulubione spodnie, lepiej czuję się w rurkach. Wyjęłam je ze względu na panującą modę, by zobaczyć, czy będzie mi się je tak super nosiło, jak kiedyś.
UsuńJa akurat nie przepadam za szerokimi spodniami.
OdpowiedzUsuńTeż często chodzę jeszcze w rurkach i wąskich spodniach. :)
UsuńWyglądasz niezwykle elegancko. Podobają mi się szerokie spodnie u innych ale nie u mnie :(
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja też mam takie samo wrażenie, jak Ty, że inne dziewczyny lepiej wyglądają w takich spodniach. Po latach rurek, ciężko się przestawić na mega szeroką nogawkę. ;)
Usuń