Podsumowanie lipca: wyzwanie książkowe 24/49

 Cześć! 

Dzisiaj przychodzę do Was z jedną książką, ponieważ tylko jedną pozycję udało mi się przeczytać w poprzednim miesiącu.

"A życie się toczy" Wiesławy Maciejak to powieść przedstawiająca losy kobiet w okresie 100 lat, od 1890 roku do 1990. Cała historia zaczyna się od Józefowej, służącej, która zostaje zniewolona przez swojego chlebodawcę - dziedzica Wólki Podleśnej. Skutkiem tego jest niechciana ciąża, która zmusza Józefową do ucieczki ze wsi, by urodzić niekochane dziecko (Mariannę) i zacząć zupełnie nowe życie w innym miejscu. 

W dniu narodzin Marianny rodzi się również druga córka wójta, Julia, która przychodzi na świat w bogatym domu i wychowuje się w kochającej rodzinie.

Z każdą, kolejną stroną, główną bohaterką staje się Marianna. Poznajemy jej dzieciństwo, nastoletnie i dorosłe życie. Dowiadujemy się jak żyło się kobietom w tamtych czasach, z jakimi trudnościami musiały się mierzyć oraz jak ustrój polityczny wpływał na ich losy. Marianna rodzi swoje dzieci. Dziwnym zrządzeniem losu zawsze synowie umierają we wczesnych latach dzieciństwa (podobnie jak jej mężowie - w młodym, lub dość młodym wieku), a córki dorastają pod okiem matki. Z czasem to właśnie jej córki i pasierbica stają się kolejnymi, głównymi bohaterkami książki. 

Wyzwanie książkowe
1. Pozycja 49: Wiesława Maciejak "A życie się toczy".

Książkę czyta się szybko, ale mam wrażenie, że im dalej w latach posuwa się powieść, tym bardziej staje się ona nudna. Duża część książki w latach 80 - tych poświęcona jest Teresie i przy rozdziałach opisujących jej życie, niesamowicie się wynudziłam. Tak, jakby autorce zabrakło pomysłu na dalsze przedstawienie losów córek, wnuczek i prawnuczek Józefowej. 

W książce często są wplatane historie / wtrącenia, których dalszych losów nie poznajemy. Pojawia się wątek, który bardzo mnie zainteresował, jak ucieczka syna Teresy nocą przed milicją w stanie wojennym. Liczyłam na to, że akurat ten wątek zostanie rozwinięty i dowiemy się na przykład, że częste wyjazdy Adama w Bieszczady tak naprawdę były tylko przykrywką dla  potajemnej działalności przeciwko władzy. Niestety, w późniejszych rozdziałach, autorka w ogóle do tego nie wraca. 

Nie podobało mi się również to jak "na chwilę" zostały splecione losy Julii i Marianny oraz jak szybko autorka rozwiała wątpliwości na temat braku przeciwskazań do wzięcia ślubu wnuka Julii - Ksawerego z wnuczką Marianny - Teresą. Już na samym początku, gdy tylko się poznali, w pierwszych rozważaniach Teresy od razu możemy przeczytać, że nie ma pokrewieństwa i można się pobrać. Szkoda, że autorka nie zostawiła tutaj czytelnika z nutką niepewności, by rozstrzygnąć to w kolejnych rozdziałach. Przeszkadzało mi również takie trochę seksistowskie podejście do kobiet oraz przedstawianie ich w kategorii zawsze uległych, pokornych, które mają znosić złe traktowanie, bo męża trzeba szanować, a kobieta pewnie sama sobie jest winna tego, ze mąż bije lub pije. Tak mnie to raziło momentami, że zerknęłam na autorkę, by dowiedzieć się kto też ma aż tak rażące poglądy. Zakładałam, że jest to jednak starsza pisarka i nie pomyliłam się co do wieku. Niemniej powieść polecam, ponieważ zwłaszcza losy kobiet przedstawione na początku XX wieku są bardzo interesujące (pierwsze 200 / 250 stron dosłownie pochłonęłam). Jak na debiut pani Wiesławy, uważam, że mimo widocznych niedociągnięć, wyszła z tego całkiem fajna powieść. 

Znacie tę książkę, czytaliście?

Do następnego!

Komentarze