Minimalizm - jak zacząć?

Pisząc niedawno o kapsułowej garderobie na miesiąc maj, wspominałam o tym, że będąc w domu, w czasie pandemii, zrealizowałam pewien projekt dotyczący minimalizmu. Nie jest to mój autorski projekt i nawet nie wiem kto wpadł na niego, ale wielu minimalistów poleca taki detoks mieszkania. 

minimalizm

Polega on na tym, że przez trzydzieści kolejnych dni pozbywamy się codziennie zbędnych przedmiotów, o jedną rzecz więcej każdego dnia. Pierwszego dnia pozbywamy się jednej rzeczy, drugiego dwóch i tak dalej, i tak dalej... 

Ja, jak to ja, za pierwszym podejściem (jeszcze przed pandemią), stwierdziłam, że co tam takie wyrzucanie najpierw jednego przedmiotu, potem dwóch. Zacznę od razu z rozmachem i odwrócę ten proces. Pierwszego dnia ambitnie rozpisałam sobie trzydziestostopniową punktację, w kolejnym dwadzieścia dziewięć. Efekt był taki, że stanęłam w połowie dnia drugiego i już byłam zmęczona tymi porządkami i na tym skończyło się moje dążenie do minimalizmu. Do czasu...

Zanim zaczęłam pracować zdalnie z domu, poszłam na urlop zaległy. A, że go było sporo, to w związku z tym mnóstwo wolnego czasu. Dlatego ambitnie wróciłam do mojego odgruzowywania mieszkania i zrobiłam kolejne podejście do tego projektu realizując go w taki sposób, w jaki powinien być zrealizowany od początku.

Od czego zacząć?

Przy dwunastym lub trzynastym dniu już zaczęły się u mnie przysłowiowe schody, dlatego wydzieliłam sobie określone obszary. Podzieliłam moje mieszkanie na strefy, sektory - jak zwał, tak zwał - najważniejsze, że dla mnie ten podział był skuteczny. Zaczęłam od kuchni, mój notatnik pokazywał czternaście pozycji. Nie ma wtedy zmiłuj, musiało zostać wyrzucone tyle przedmiotów, ile punktów w notatniku. W kolejnym dniu padło np. na salon. Tutaj identyczna zasada, jeśli ma być piętnaście przedmiotów, to musi być. Inaczej cała zabawa nie miałaby sensu. Potem sypialnia, łazienka, garderoba i znowu kuchnia, salon itp.

Dzięki takiemu podziałowi, zauważyłam też pewną zależność. Jeśli na początku sprzątałam na przykład sypialnię i wahałam się między kilkoma przedmiotami, wyrzucając jeden, zostawiając pozostałe na zasadzie dania drugiej, ostatniej szansy, to będąc już przy końcówce realizacji projektu, np. w dniu dwudziestym ósmym, mogłam realnie ocenić, czy faktycznie przez ostatni tydzień czy dwa używałam danego przedmiotu. Jeśli nie, to wtedy na dobre się z nim żegnałam.

Jakie obszary porządkować?

Może to być dowolny podział, u mnie sprawdził się taki, jak wyżej - na pomieszczenia. Dla ułatwienia rozpisałam sobie jeszcze dziesięć dodatkowych punktów (były pomocne, gdy wydawało mi się, że już naprawdę nic nie mam do oddania / wyrzucenia / sprzedania):

1. Ubrania,
2. Biżuteria, paski, pozostałe dodatki (szale, rękawiczki),
3. Buty i torebki,
4. Kosmetyki,
5. Dokumenty, 
6. Laptop - porządki na pulpicie,
7. Poczta, subskrypcje,
8. Przyprawy kuchenne, jedzenie długoterminowe, apteczka,
9. Sprzęt elektroniczny,
10. Sprzęt kuchenny

Mam nadzieję, że zachęciłam was chociaż trochę do porządkowania swojego mieszkania i życia, ponieważ w kolejnych postach planuję dość szczegółowo opisać każdy powyższy punkt i moje metody, które mi pomogły. 

Do następnego!


Komentarze

  1. Mnie zachęciłaś - podoba mi się taki detoks 🙂
    Jedna rzecz dziennie - niby nic ale po tych 30 dniach sporo się tego uzbiera 🙂
    Obserwuje i pozdrawiam 🙂
    Lili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lili cieszę się, ale to codziennie o jedną rzecz więcej wydajesz / wyrzucasz. Na przykład w siódmym dniu trzeba pozbyć się siedmiu rzeczy, itd.
      Dziękuję za obserwację. 😘

      Usuń
  2. Ja to wyzwanie podjęłam po raz pierwszy dwa lata temu. Zmieniło moje życie i stosunek do rzeczy materialnych. Warto często do niego wracać:) Mniej rzeczy pozwala zaoszczędzić czas, daje poczucie wolności i sprzyja środowisku! Bardzo wszystkim polecam, Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś, ponieważ po takich porządkach, doszłam do identycznych wniosków, co Ty. 😊 mało tego, już planuję kolejne takie porządki na jesień.

      Usuń
  3. Ja co kilka miesięcy robię tak z ciuchami. Rzeczy, których nie noszę, a są w dobrym stanie oddaję, a zniszczone wyrzucam. Faktycznie jak człowiek zrobi porządek to jakoś lepiej się czuje. To prawda

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niedawno zrobiłam porządek w szafie, bo był dosłownie artystyczny nieład xD
    Od czasu do czasu naprawdę warto wyrzucić zbędne rzeczy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że tak. Zawsze przydadzą się komuś innemu. 😊

      Usuń
  5. Ja tez uwielbiam minimalizm i regularnie staram sie wyrzucać niepotrzebne przedmioty :) bardzo dobra metodę przedstawiłaś dla tych którym cieżko sie rozstać ze swoimi (zbędnymi) rzeczami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc nadmiar przedmiotów od zawsze mnie przytłaczał, nie lubię mieć ani za mało, ani za dużo, więc na bieżąco wyrzucam to, co jest mi niepotrzebne (czasem potrafię nawet nieco przesadzić i okazuje się, że rzecz, której się pozbyłam jednak by się przydała). W każdym razie, takie porządkowanie swojej przestrzeni jakoś mnie uspokaja i odstresowuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, trzeba uważać, by się za bardzo nie rozpędzić z tymi porządkami. 😁

      Usuń
  7. Co parę miesięcy wyrzucam ubrania które mi są nie potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie robię wietrzenie szafy bo styl się troszkę zmienił,ale od dawna uważam że takie detoksy w różnych dziedzinach są potrzebne.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Zresztą ja lubię robić takie porządki. Lepiej się wtedy czuję. :)

      Usuń
  9. Minimalizm warto jest wprowadzać stopniowo. Sama w ostatnim czasie staram się wprowadzać minimalizm do swojego życia. Zaczełam od swojej szafy. Oddałam ubrania, w których nie chodziłam. I o dziwo wcale nie było mi ich szkoda. Mam obecnie mniej ubrań, jesli już coś kupuję nowego, to sa to ubrania bardziej dobrane oraz przemyślane. Tak aby pasowały do innych w szafie. Dzięki temu łatwiej mi się ubrać.

    Powoli zaczynam wprowadzać porządki mieszkaniowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej jest właśnie zacząć od ubrań, stopniowo, małymi krokami. Ja też tak zaczęłam. :) A jeśli coś już kupuję to tysiąc razy przemyślę i się zastanowię zanim coś naprawdę trafi do mojego mieszkania / szafy.

      Usuń
  10. Oj, to też by mi się przydało zrealizować. Może by tak zacząć od zeszytów z liceum, które kiedyś tam zostawiłam sobie na pamiątkę, bo a nuż zechcę sobie przypomnieć zasady j. francuskiego (!?) Tak, od tego chyba zacznę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokumentach i w ogóle książkach też będzie post. Jeśli jesteś zainteresowana, to zaglądaj w najbliższym czasie. :)

      Usuń

Prześlij komentarz