Dlaczego minimalizm tak bardzo kocha matematykę i liczenie? Ponieważ dzięki niej jesteśmy wstanie określić konkretną ilość podobnych / identycznych przedmiotów, jakie posiadamy.
Dodatki przeważnie są mniejsze rozmiarowo i czasami nawet nie jesteśmy świadomi tego, ile w rzeczywistości ich jest. Dlatego najlepiej jest je zwyczajnie policzyć. Tak, jak w przypadku ubrań, zbieramy je wszystkie w jednym miejscu i segregujemy - im większa ilość, tym bardziej drobiazgowy podział - i liczymy. :)
Buty / torebki / paski
Zniszczone, znoszone, tekstylia wrzucamy do pojemników z odzieżą używaną. Tylko stamtąd trafiają one do recyklingu i nie będą zalegać na wysypisku śmieci.
Buty niewygodne, za ciasne sprzedajemy. Nawet jeśli były tylko założone raz lub mierzone tylko w domu i zapomniałyśmy je zwrócić. Wiem po sobie, że obojętnie gdzie bym nie wychodziła, to zawsze i tak wybierałam buty wygodniejsze, a te niedopasowane z reguły czekały na to, aż kiedyś po nie sięgnę. Czasami zakładałam je na krótką trasę, na przykład gdy wychodziłam w konkretnym celu niedaleko, by jednak dać im szansę i je rozchodzić. Ale czy jest sens trzymać takie buty?
Torebki i paski, których nie zakładamy a są w dobrym stanie, również sprzedajemy / oddajemy. Ja zostawiłam wszystkie na co dzień i listonoszki, które są fajnym rozwiązaniem na zakupy. Wystawiłam za to na sprzedaż kopertówki, nawet nie wiedziałam, że mam ich aż taką ilość. Uważam, że jeżeli ktoś nie ma w najbliższym czasie wesel, to nie ma sensu ich trzymać. Zwłaszcza, gdy są w modnym fasonie, bo moda tak szybko przemija... Gdy pojawi się kolejna uroczystość rodzinna to zwyczajnie dobiorę sobie torebkę do sukienki, szukając jej w sh czy na stronach z rzeczami używanymi. Dziewczyny często sprzedają tam torebki w idealnym stanie, wiec nie widzę sensu by przepłacać w sieciówkach i kupować takie rzeczy w dużo droższych cenach.
Te dodatki, które mają jakieś wady, warto zanieść do określonego punktu, który zajmuje się ich naprawą. Kiedyś dostałam pasek, który był dla mnie za długi, dziurki za daleko itp. Bardzo mi się podobał, więc tak sobie leżał w szafie i leżał. Przy jakiejś okazji moja mama powiedziała mi, że jej szewc zajmuje się również naprawą skórzanych przedmiotów. Nie dość, że mi go przyciął i przesunął klamrę, to jeszcze zrobił profesjonalnie dziurki w określonych miejscach, by można było go odpowiednio zapiąć (ponownie odsyłam tutaj do mojego dawnego wpisu - jak mieć nowe ubrania nie wydając ani złotówki).
Zresztą samych pasków też mi się spora ilość nazbierała. Znoszone trafiły do kontenera, zalegające w szufladach - jeszcze z metkami, na sprzedaż. Z całej ogromnej ilości pasków zostawiłam tylko takie, które najczęściej noszę. Dla pozostałych nie miałam litości. Dzięki temu w mojej szufladzie jest teraz porządek, przestrzeń i gdy się do niej zajrzy, to wszystko widać jak na dłoni.
Szale / czapki / rękawiczki
O ile z rękawiczkami i czapkami jest u mnie względny porządek, o tyle z szalami mam niemały problem. Wypad do sh - nowa apaszka, wizyta u mamy - kolejny szalik. Często jest tak, że właśnie gdy moja mama robi porządki to dzwoni do mnie. Ja wpadam do niej i wyjeżdżam zawsze z jakimś kolejnym, ciekawym szalikiem. Aż byłam zdziwiona przy ostatnich porządkach, gdy zobaczyłam ile ich jest!
Nie przepadam za modnymi teraz chustkami czy wiązanymi apaszkami przy torebkach, dlatego już wiedziałam, że pozbędę się takich.
Jeden szalik był już w takim stanie, że nie dało go się naprawić, natomiast pozostałe, które sobie zostawiłam, wyprałam, wyprasowałam i złożyłam w szufladzie, tak, by były tylko w jednym miejscu i zawsze pod ręką.
Biżuteria
Za każdym razem, gdy miałam sprzątać sypialnię, a własnie w sypialni trzymam biżuterię, otwierałam szufladę z nią i ..... zamykałam, nic z niej nie wyrzucając. Dopiero przy końcówce realizacji projektu, nie miałam dla niej litości.
Z biżuterią bywało tak, że albo się kochałyśmy wzajemnie i ja obwieszona jak choinka wychodziłam z domu, albo wręcz przeciwnie, udawałyśmy, że nie istniejemy dla siebie. :D Obecnie stawiam na minimalizm w dodatkach. Poza tym wiem w czym dobrze się czuję i co mogę nosić. Kolczyki, łańcuszki, pierścionki, które mnie uczulały, zniknęły. Biżuteria pamiętająca czasy studiów czy szkoły średniej - również. Wszystko rozdałam / wystawiłam na sprzedaż.
Podzieliłam sobie biżuterię na tę wakacyjną (bo wakacje rządzą się swoimi prawami) oraz tę, którą chcę nosić na co dzień i na wyjścia. Pojedyncze srebrne kolczyki, zerwane łańcuszki, zebrałam do pudełka i gdy tylko będzie możliwość, podjadę z nimi do jubilera, by z całej zbieraniny zrobił jedną porządną bransoletkę i łańcuszek.
Wielkie porządkowanie mojej szafy uświadomiło mnie w tym, że nie mam ładnego zegarka, który mogłabym nosić codziennie. Dlatego też pieniądze ze sprzedaży wszystkich dodatków, planuję przeznaczyć na zakup takiego, z którym nie będę chciała rozstawać się ani na krok. Zresztą o kompletowaniu dodatków do kapsułowej garderoby i związanymi z nimi rozsądnymi zakupami, pojawi się w najbliższym czasie nowy wpis.
Podsumowując:
Do następnego!
Buty niewygodne, za ciasne sprzedajemy. Nawet jeśli były tylko założone raz lub mierzone tylko w domu i zapomniałyśmy je zwrócić. Wiem po sobie, że obojętnie gdzie bym nie wychodziła, to zawsze i tak wybierałam buty wygodniejsze, a te niedopasowane z reguły czekały na to, aż kiedyś po nie sięgnę. Czasami zakładałam je na krótką trasę, na przykład gdy wychodziłam w konkretnym celu niedaleko, by jednak dać im szansę i je rozchodzić. Ale czy jest sens trzymać takie buty?
Torebki i paski, których nie zakładamy a są w dobrym stanie, również sprzedajemy / oddajemy. Ja zostawiłam wszystkie na co dzień i listonoszki, które są fajnym rozwiązaniem na zakupy. Wystawiłam za to na sprzedaż kopertówki, nawet nie wiedziałam, że mam ich aż taką ilość. Uważam, że jeżeli ktoś nie ma w najbliższym czasie wesel, to nie ma sensu ich trzymać. Zwłaszcza, gdy są w modnym fasonie, bo moda tak szybko przemija... Gdy pojawi się kolejna uroczystość rodzinna to zwyczajnie dobiorę sobie torebkę do sukienki, szukając jej w sh czy na stronach z rzeczami używanymi. Dziewczyny często sprzedają tam torebki w idealnym stanie, wiec nie widzę sensu by przepłacać w sieciówkach i kupować takie rzeczy w dużo droższych cenach.
Te dodatki, które mają jakieś wady, warto zanieść do określonego punktu, który zajmuje się ich naprawą. Kiedyś dostałam pasek, który był dla mnie za długi, dziurki za daleko itp. Bardzo mi się podobał, więc tak sobie leżał w szafie i leżał. Przy jakiejś okazji moja mama powiedziała mi, że jej szewc zajmuje się również naprawą skórzanych przedmiotów. Nie dość, że mi go przyciął i przesunął klamrę, to jeszcze zrobił profesjonalnie dziurki w określonych miejscach, by można było go odpowiednio zapiąć (ponownie odsyłam tutaj do mojego dawnego wpisu - jak mieć nowe ubrania nie wydając ani złotówki).
Zresztą samych pasków też mi się spora ilość nazbierała. Znoszone trafiły do kontenera, zalegające w szufladach - jeszcze z metkami, na sprzedaż. Z całej ogromnej ilości pasków zostawiłam tylko takie, które najczęściej noszę. Dla pozostałych nie miałam litości. Dzięki temu w mojej szufladzie jest teraz porządek, przestrzeń i gdy się do niej zajrzy, to wszystko widać jak na dłoni.
Szale / czapki / rękawiczki
O ile z rękawiczkami i czapkami jest u mnie względny porządek, o tyle z szalami mam niemały problem. Wypad do sh - nowa apaszka, wizyta u mamy - kolejny szalik. Często jest tak, że właśnie gdy moja mama robi porządki to dzwoni do mnie. Ja wpadam do niej i wyjeżdżam zawsze z jakimś kolejnym, ciekawym szalikiem. Aż byłam zdziwiona przy ostatnich porządkach, gdy zobaczyłam ile ich jest!
Nie przepadam za modnymi teraz chustkami czy wiązanymi apaszkami przy torebkach, dlatego już wiedziałam, że pozbędę się takich.
Jeden szalik był już w takim stanie, że nie dało go się naprawić, natomiast pozostałe, które sobie zostawiłam, wyprałam, wyprasowałam i złożyłam w szufladzie, tak, by były tylko w jednym miejscu i zawsze pod ręką.
Biżuteria
Za każdym razem, gdy miałam sprzątać sypialnię, a własnie w sypialni trzymam biżuterię, otwierałam szufladę z nią i ..... zamykałam, nic z niej nie wyrzucając. Dopiero przy końcówce realizacji projektu, nie miałam dla niej litości.
Z biżuterią bywało tak, że albo się kochałyśmy wzajemnie i ja obwieszona jak choinka wychodziłam z domu, albo wręcz przeciwnie, udawałyśmy, że nie istniejemy dla siebie. :D Obecnie stawiam na minimalizm w dodatkach. Poza tym wiem w czym dobrze się czuję i co mogę nosić. Kolczyki, łańcuszki, pierścionki, które mnie uczulały, zniknęły. Biżuteria pamiętająca czasy studiów czy szkoły średniej - również. Wszystko rozdałam / wystawiłam na sprzedaż.
Podzieliłam sobie biżuterię na tę wakacyjną (bo wakacje rządzą się swoimi prawami) oraz tę, którą chcę nosić na co dzień i na wyjścia. Pojedyncze srebrne kolczyki, zerwane łańcuszki, zebrałam do pudełka i gdy tylko będzie możliwość, podjadę z nimi do jubilera, by z całej zbieraniny zrobił jedną porządną bransoletkę i łańcuszek.
Wielkie porządkowanie mojej szafy uświadomiło mnie w tym, że nie mam ładnego zegarka, który mogłabym nosić codziennie. Dlatego też pieniądze ze sprzedaży wszystkich dodatków, planuję przeznaczyć na zakup takiego, z którym nie będę chciała rozstawać się ani na krok. Zresztą o kompletowaniu dodatków do kapsułowej garderoby i związanymi z nimi rozsądnymi zakupami, pojawi się w najbliższym czasie nowy wpis.
Podsumowując:
- znoszone tekstylia trafiają do kontenerów z odzieżą używaną,
- uszkodzone do naprawy,
- niewygodne buty sprzedajemy,
- nienoszone dodatki sprzedajemy / oddajemy,
- czapki, szale, rękawiczki odświeżamy i składamy w jednym miejscu,
- uszkodzoną, niekompletną biżuterię srebrną / złotą zanosimy do jubilera, by można było ją przetopić i zrobić nową.
Do następnego!
Dodatków u mnie niewiele. Paska chybanchyba mam ani jednego w swojej szafie. Mam w zwyczaju pozbywać się rzeczy których już nie noszę albo które są za duże bądź za małe i dzięki temu nic mi w szafie nie zalega
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! Ja przez lata dużo kupowałam, dużo gromadziłam, teraz pozbywam się tego nadmiaru. :)
UsuńUszkodzoną biżuterię zawsze lepiej jest oddać do jubilera, żeby jeszcze potem mógł z tego coś zrobić :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo prawda, również o tym napisałam :)
UsuńStaram się robić taką segregację pod koniec każdego sezonu, jednak niektórych torebek nie mam serca się pozbywać ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli się je lubi i nosi, to też nie miałabym serca się ich pozbywać :)
UsuńNo to chyba po twoim wpisie wyszło, że niektórych rzeczy mam za dużo. Obawiam się, że kosmetyków też się to pewnie tyczy hihi :-)
OdpowiedzUsuńMożesz mieć dużo, ja też jeszcze mam. Najważniejsze by pozbywać się tych niepotrzebnych i nieużywanych od bardzo dawna. A o kosmetykach też będzie. Pozdrawiam :)
UsuńZawsze wszystko staram się albo wydać, sprzedać lub wymienić aby zminimalizować marnotractwo :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, miłego dnia! :)
UsuńPrzydałoby mi się u siebie zrobić takie porządki, ale zwykle patrzę na to wszystko i się załamuje. Ale nie ukrywam co jakiś czas robię tego typu porządki i niepotrzebne rzeczy oddaje :)
OdpowiedzUsuńJa chyba mam najwięcej czapek, tak poza tym to zminimalizowałam ilość dodatków do tych niezbędnych, wszystkich niewygodnych butów się pozbyłam, zostały tylko płaskie plus dwie pary na wygodnym szerokim obcasie :)
OdpowiedzUsuńSuper, że udało się Tobie ogarnąć buty. Ja porządki z butami też mam już za sobą. :)
UsuńSłusznie, bezsensowne magazynowanie niepotrzebnych rzeczy nikomu, ani niczemu nie służy. Ja często oddaję też stare, ale w dobrym stanie rzeczy do lumpeksów. Po takich porządkach mam wrażenie, że sama lepiej się czuje ;) Zawalone szafy wywołują u mnie niepotrzebny stres, zwłaszcza gdy czegoś nie mogę znaleźć :)
OdpowiedzUsuńW moim mieście niestety sh nie chcą przyjmować ubrań. Chyba, że nowe... A magazynowanie po to tylko, żeby mieć, faktycznie jest bezsensowne.
UsuńSegregację szafy to robię średnio co 3 miesiące. Mam na punkcie porządku porządku mega fioła w szczególności właśnie tam. Co rusz lubię też coś zmieniać. Rzadko u mnie leży coś długo, za wyjątkiem sukienek do których mam też mega mega sentyment, ale tak to często sprzedaje i kupuje coś nowego jeżeli wiem, że i tak tego więcej nie założę:)
OdpowiedzUsuńSukienki też lubię i też mam ich jeszcze trochę w szafie. :)
UsuńU mnie jest podobnie ☺
OdpowiedzUsuńStaram się nosić wszystkp na maksa i dopiero gdy coś już jest naprawdę w opłakanym stanie -pozbywam się ☺
Pozdrawiam
Lili
I tak powinno być. :) Pozdrawiam!
UsuńJa od lat kupuję mało, noszę chyba wszystko, co mam. Świetny post!☺
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, mniej zbędnych rzeczy, mniej wydanych pieniędzy - same plusy! :)
UsuńBardzo interesuje mnie idea minimalizmu, a do tego lubię matematykę hehe. Brakowałe mi takiego bloga, czekam na więcej postów o tej tematyce!
OdpowiedzUsuńObserwuję i życzę miłego wieczoru!
zpolskidopolski.blogspot.com
Cieszę się bardzo!!! <3 Również przyjemności :)
UsuńTeż w końcu muszę wziąć się za porządkowanie mojej szafy, bo już nawet zapominam o tym jakie mam ubrania i dodatki :)
OdpowiedzUsuńW takiej sytuacji warto zrobić przegląd szafy. ;)
UsuńJA biżuterie uszkodzoną albo sprzedaje albo daje do naprawy ;p
OdpowiedzUsuńJa jestem minimalistką :D Nie lubię przepychu w biżuterii i w stroju :)
OdpowiedzUsuńJedyne z czym nie mam większych problemów to z biżuterią. Nosze jedynie swoje złote kolczyki, dwie pary które dostałam na Komunię. Resztę oddałam młodszej siostrze :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa konkretny minimalizm! :)
UsuńJa również robię selekcję na początku każdego sezonu. I ma się to zarówno do dodatków jak i samej odzieży. Wtedy w szafie jakoś przestronniej:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Ja kiedyś notorycznie trzymałam niewygodne ciuchy i buty bo sa takie ładne ;p teraz wiem ze nie warto die męczyć i je sprzedaje. Ale biżuterii lubie mieć dużo ;p tym bardziej ze zajmuje ona mało miejsca :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. Lepiej mieć jedną, wygodną parę, niż pięć niewygodnych, które będą tylko zalegały w szafie.
UsuńJeśli lubisz i często nosisz, to nie widzę powodu, by się jej pozbywać. :)
ja właśnie ostatnio szukam dodatków różnych, co podpatruję na blogach, czy insta :) ciekawy wpis! pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńhttp://dorey-doorey.blogspot.com/2020/05/dostaam-sie-na-lekarski-wstep.html