Czarna spódniczka, podobnie jak czarne spodnie, to ubranie, które każda z nas ma w swojej garderobie. Ja się przyznam, że mam aż trzy, plus jedną w białe kropki. ;)
Ostatnio swoje pięć minut ma ta, która przeleżała ładnych parę lat w szafie. Kupiłam ja na wyprzedaży (taki nieprzemyślany zakup pod wpływem chwili), nie mierząc jej w ogóle i okazało się, że jest na mnie za duża. Próbowałam ją w późniejszym czasie wkładać do obszernych swetrów, ale i tak zawsze było z nią coś nie tak.
Zeszłoroczny lockdown i home office, sprawiły, że trochę mi się przytyło, dlatego teraz jest jak znalazł. Widziałyście ją już na blogu i pewnie zobaczycie nieraz, ponieważ w tym roku mam ewidentnie rok spódniczkowy. :)
1. Czarna spódniczka na chłodny poranek
W tym tygodniu zalała nas fala upałów, ale jeszcze zeszły tydzień miał dość chłodne poranki. Co włożyć na siebie, gdy trzeba wyjść o 6 rano, a termometr pokazuje jedenaście stopni Celsjusza? Spódniczkę lub sukienkę i do tego rajstopy, które można w każdej chwili zdjąć. Przydają się też w klimatyzowanych pomieszczeniach. Oczywiście poza spódniczkami noszę również w tym roku wszystkie możliwe kolorowe t-shirty i bluzki. Mam rok bez kupowania ubrań, więc oszczędzam moje ukochane, bazowe, białe i czarne t-shirty na sytuacje, w których będą naprawdę niezbędne. Kolorowych bluzek mam mnóstwo (nietrafione prezenty / nieprzemyślana wymiana ubrań), to też mam w czym wybierać. Nie chcę ich bezmyślnie wyrzucać, nie wszystko da się sprzedać, a gdybym je oddała, to okazałoby się, że prawie nie mam w czym chodzić. Skoro są, to trzeba zrobić z nich użytek.
Mam na sobie:
Botki: Deichmann - 2015 rok,
Rajstopy: Biedronka - 2019 rok,
Spódniczka: Reserved - 2010 rok,
Kolorowy t-shirt: wymiana ubrań - 2014 rok,
Kurtka jeansowa: Noisy May dla Zalando - 2018 rok,
2. Czarna spódniczka w wersji eleganckiej
Wystarczy zamienić casualowe botki na bardziej wyjściowe czółenka, t-shirt na bardziej elegancką bluzkę i mamy set na rodzinną uroczystość. Bluzka prezentowana poniżej jest nieudanym prezentem. Światło dzienne ujrzała na chwilę trzy lata temu, gdzie próbowałam ją jakoś ograć, ale dopiero zestawienie z czarną spódniczka jakoś do mnie przemawia. Piszę "jakoś", ponieważ ja od lat jestem zakochana w czarnych bazach, a tu proszę! Takie szaleństwo! :D
Mam na sobie:
Czółenka: Deichmann - 2018 rok,
Rajstopy: Biedronka - 2020 rok,
Spódniczka: Reserved - 2010 rok,
Bluzka: prezent - 2014 rok
Czy Wy też dajecie drugą szansę swoim prawie idealnym ubraniom, czy jednak pozbywacie się ich na dobre?
Obydwie świetne stylizacje. Rewelacyjnie wyglądasz.
OdpowiedzUsuńWiesz, kiedyś myszkowałam ubrania. Każda z nas to zna – bo schudnę, bo wróci moda na to i tak dalej. Teraz rozważniej robię zakupy, a jak coś mi po prostu nie pasuje, to daję ubraniom drugie życie na vinted. I wszyscy zadowoleni;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
obie stylizacje wyglądają bardzo fajnie, ja przeważnie oddaje ubrania dalej. :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się twoje stylizacje, widzę, że masz proekologiczne podejście do ubrań. ;)
OdpowiedzUsuńCzarna spodnica to prawdziwy must have jak biala latem. Bardzo fajne polaczenia stylizacyjne.Widac ze jestes odwazna :-)
OdpowiedzUsuńekstra stylóweczki!
OdpowiedzUsuńTaka spódniczka w sumie pasuje prawie do wszystkiego, taka neutralna :) Bardzo fajne zestawienia!:)
OdpowiedzUsuńObydwie wersje bardzo fajnie się prezentują :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.