Kapsułowa garderoba: buty

Cześć!

Jeśli zaglądacie dosyć często na mojego bloga, to wiecie, że jestem ogromną fanką minimalizmu oraz kapsułowej garderoby.

Wcześniej, na moim blogu pojawiły się wpisy poświęcone jej dwóm wariantom: jedna była całoroczna (bez butów i dodatków), druga już bardziej szczegółowa i dokładniejsza (rozpisana na kilka postów).

Teraz opracowałam trzecią wersję mojej kapsułowej garderoby i chciałabym się podzielić z Wami jej kolejnym wariantem. Dzisiaj chciałabym skupić się na butach, bo myślę, że w końcu udało mi się je uporządkować według określonego schematu. Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis Was zainteresuje i zostaniecie ze mną do końca. To zaczynamy!

Początkowo skupiłam się na porach roku, które pozwalają nosić nam niektóre pary butów tylko w określonych miesiącach. Mowa tutaj o zimie i lecie.

Nie wyobrażam sobie zimy bez butów z porządną podeszwą, które przydają się, w mroźne, zwłaszcza śnieżne dni. Ja wyszczególniłam dwa rodzaje tego typu obuwia: jedne skórzane, które nie są ocieplane i nadają się na lżejszą zimę, drugie ocieplane, w sytuacji, gdy temperatura spadnie grubo poniżej zera.

Postawiłam na dwa warianty kolorystyczne: czarne oraz granatowe, które bardziej wpadają w niebieski kolor. Zastanawiałam się początkowo nad pastelowymi, ale doszłam do wniosku, że do mojej obecnej garderoby pasować będą właśnie takie. Oba modele były zakupione na tegoroczną zimę i są jeszcze dostępne w sprzedaży.

Klik

Klik

Lato to dla mnie między innymi czas, w którym jest dużo uroczystości rodzinnych, dlatego też postawiłam na trzy pary sandałów w kolorze cielistym o różnej wysokości obcasów. Wszystkie trzy modele nadal są dostępne w sprzedaży, dlatego również prezentuję je poniżej:

Klik

Klik

Klik

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam jesień i jest to czas, w którym chętnie noszę spódniczki i sukienki. Jest to dla mnie najbarwniejsza pora roku, która daje ciekawe możliwości stylizacyjne. We wrześniu i październiku chętnie sięgam po botki, natomiast końcówka jesieni należy już do kozaków. Nie wyobrażam sobie, nie mieć w mojej szafie czarnych, klasycznych botków. Moje są ze mną pięć lat i nadają się już jednak do wymiany, ale są idealnym przykładem tego, że klasyka jest zawsze na czasie. Gdybym miała kupić kolejny model, postawiłabym na buty w podobnym stylu.


Klik


Kolejne botki, jakie posiadam to czarne, wiązane buty na platformie. Próbowałam znaleźć podobny model w internecie i udało się. Te poniżej są skórzane i mają niższą platformę, moje są ciut wyższe i lakierowane. Chyba nawet są bardziej wycięte przy kostce. Wśród tylu klasycznych modeli butów, jakie posiadam, te są chyba najbardziej "modowe" i osadzone w trendach. :)

Klik
Ostatnia para botków jest w kolorze szarym. Mam je również pięć lat i jest to jeden z moich najlepszych zakupów. Są niesamowicie wygodne. Niemalże identyczny model znalazłam poniżej.

Klik
Kozaków mam dwie pary. Pierwsza para, ocieplana, to najbardziej klasyczny model, jaki udało mi się znaleźć w sklepie. Podobne prezentuję poniżej.

Klik
Druga para kozaków to zakup sprzed kilku miesięcy. Zależało mi na kozakach na niższym obcasie, które nie są ocieplane i można je nosić w cieplejsze dni. Gdybym znalazła wygodne muszkieterki lub kozaki lakierowane w cielistym kolorze, to pewnie skusiłabym się na nie. Niestety, na poszukiwanie moich wymarzonych butów wybrałam się dość późno (gdy większość kolekcji była już wyprzedana), dlatego postawiłam na kolejne kozaki, ale ze zdobieniem w okolicach kostki. Prezentuję je poniżej.

Klik


Wiosna dla mnie jest bardziej aktywna i stawiam wtedy na wygodę. Dlatego też znalazła się tutaj tylko jedna para klasycznych czółenek na obcasie. Podobne poniżej:

Klik


Od lat jestem fanką oxfordów i jeśli znoszę jedną parę, zaraz w to miejsce kupuję kolejne. Te poniższe to oczywiście model podobny, ponieważ te, które posiadam, nie są już dostępne w sprzedaży.

Klik

Ostatnie trzy pary butów, jakie przewidziałam w mojej garderobie kapsułowej, to trzy pary butów sportowych. Pierwsze z nich, to najmodniejszy model sneakers'ów, białe buty na  grubej podeszwie. Te, które posiadam, też zostały już wyprzedane, ale poniżej podaję podobny model.

Klik
 Druga para butów to całkiem świeży zakup (jeszcze z metkami, czekają na swój debiut):


Klik



Natomiast ostatnia trzecia para to wielka niewiadoma. Zastanawiam się nad sneakers'ami w pastelowym kolorze, może niebieskim lub granatowym. Chciałabym, by były to buty, które będą mi pasowały do moich niebieskich materiałowych spodni, które również znalazły się w garderobie kapsułowej.

Co sądzicie o posiadaniu piętnastu par butów na cały rok? Dla Was to dużo, mało? Dajcie znać!

Do następnego!





Komentarze

  1. Z ciekawości policzyłam ile mam - do biegania, do fitnesu, botki, szpilki, kalosze, kozaki, sandały, japonki na basen, wygodne oxfordki. Hmmm i to tyle.
    Nie lubię nadmiaru w mojej szafie...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! No proszę. I ile Tobie wyszło? Ja akurat w tym roku postawiłam na garderobę z pominięciem ubrań i butów do biegania czy na basen. W tej sferze mam już ogólny porządek i pozbyłam się nadmiaru rzeczy. :)

      Usuń
  2. ja mam dużo butów:D najwięcej z nich kupowanych na promocjach i wyprzedażach. Ale nie uważam bym miała za dużo bo z mamą się wymieniamy mając ten sam rozmiar stopy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju nawet niewiem ile mam butów ale duuużo ;p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz