Podsumowanie lutego: wyzwanie książkowe 6/49

Luty przeleciał mi z prędkością światła. Ani się człowiek nie obejrzy, a już wiosna będzie za chwilę. Zanim dojdziemy do wiosny, chciałabym zrobić małe podsumowanie poprzedniego miesiąca.

Challenge zakupowy
Podobnie, jak w styczniu, nic się tutaj nie zmieniło. Zero zakupów do domu, zero zakupów ubraniowych dla siebie. Co prawda, ostatnio "walczyłam" ze sobą w Rossmannie, by nie kupić sobie akcesoriów do włosów: spinek. gumek, ale silna wola zwyciężyła i wróciłam do domu z poczuciem zadowolenia, że skutecznie oparłam się pokusie. Jak widać, nie tylko zakupy przynoszą szczęście, ich brak również.

Plany zakupowe
Wspomniałam Wam tutaj, że mam swoje małe plany zakupowe na ten rok. Poza pozycjami, które tam wymieniłam, niezmiennie jest też baza ubraniowa, która zużywa się najszybciej. Z samymi zakupami nie mam jakiegoś ciśnienia, że muszą być one na już. Daję sobie czas do przemyślenia, a przez ten czas skrupulatnie odkładam środki ze sprzedaży ubrań czy pozostałych rzeczy, by chociaż w części sfinansować nowy zakup. Czasy, gdy sprzedawałam bardzo dużo, już dawno minęły (no bo też skąd brać te nietrafione ubrania, skoro od kilku lat niewiele kupuję, prawda?), ale zawsze jest to jakaś motywacja do tego, by najpierw czegoś się pozbyć, a dopiero potem kupować coś dla siebie.
W lutym sprzedałam dwie rzeczy: pończochy, które wygrałam w konkursie, a które pod względem wzoru i koloru w ogóle mi nie odpowiadały oraz pasek, który trafił do mnie kilka lat temu od cioci, która robiła porządki u siebie i dała mi go, bo akurat wtedy mi się bardzo podobał. Był nowy, sama miałam go może kilka razy na sobie i ostatecznie doszłam do wniosku, że z intensywnie zielonym kolorem nie jest mi po drodze i go sprzedałam również. Tym sposobem zasiliłam konto na kolejne zakupy ubraniowe łączną kwotą 15,51 zł. Niby niewiele, ale nauczyłam się, że takie odkładanie na ewentualne zakupy uczy cierpliwości i dba o mój portfel, bym jednak pod wpływem chwili nie zaszalała na zakupach, ponieważ odpala mi się wtedy lampka: "halo, halo masz szafę pełną ubrań, a nawet jeśli chciałabyś sobie coś kupić, to jeszcze na to nie zarobiłaś ich sprzedażą!". Oczywiście w sytuacji nagłej potrzeby kupuję to, co jest niezbędne, ale w ostatnich latach przekonałam się nie raz, że to niezbędne, często jest moją zachcianką. 

Wyzwanie książkowe
Luty pod względem przeczytanych książek zdecydowanie bił na głowę styczeń. Co prawda w dzisiejszym podsumowaniu znajdują się też doczytane książki ze stycznia (a niektóre nawet wymęczone), ale aż pięć pozycji napawa dumą.

Wyzwanie książkowe
1. Wyzwanie książkowe, pozycja numer 2: "Kobiety wzdychają częściej" - część II z serii trzech książek Agaty Przybyłek

Agata Przybyłek: "Kobiety wzdychają częściej", "Takie rzeczy tylko z mężem".  Napisałam obie książki w takiej kolejności, w jakiej je przeczytałam. Dopiero sprawdzając opinie tej pierwszej, dowiedziałam się, że jest to jednak druga część. Zachwalałam książkę ze stycznia, więc tutaj też napiszę kilka zdań. Jeśli chodzi o książki tej autorki, to większa część niesamowicie mnie męczy. Są to takie książki pisane na siłę, czasami o niczym. Wytłumaczę się od razu na wstępie, że sięgam po tego typu literaturę tylko dlatego, że mam dość intensywną pracę umysłową, wymagającą skupienia, zaangażowania i myślenia, dlatego po pracy lubię sobie poczytać jakieś "odmóżdżacze", by zregenerować mózg po kilku godzinach wczytywania się w ustawy. "Kobiety wzdychają częściej" leżała na półce do przeczytania od grudnia, sięgnęłam po nią chyba właśnie pod koniec roku i męczyłam niesamowicie aż do lutego, czytając po kilka stron. Przysiadłam do niej ostatecznie w lutym, bo termin zwrotu do biblioteki zbliżał się nieubłagalnie i jakoś poszło. Książka w moim odczuciu była tak słaba, że z ciekawości sprawdziłam opinie, po tym, jak się zaczęłam zastanawiać" "czy może ze mną jest coś nie tak"? Jednak nie byłam w tej opinii odosobniona, ale okazało się, że jest też rewelacyjna część pierwsza, poprzedzająca tę nieudaną kontynuację. Dlatego też wypożyczyłam "Takie rzeczy tylko z mężem", by dać autorce możliwość "zrehabilitowania się", a nawet część trzecią, bo doszłam do wniosku, że po tak kiepskiej drugiej części, trzecia może być co najmniej przeciętna. Początkowo "Takie rzeczy tylko z mężem" wypadały całkiem dobrze, nawet się zaśmiałam!, ale z każdym rozdziałem zaczęło robić się słabiej. Mało tego, po przeczytaniu pierwszej części, jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę z tego, że druga była mocno przekombinowana i pisana na siłę. W skrócie, seria tych książek przedstawia losy nauczycielki, która jest młodą mamą z kilkuletnim stażem małżeńskim, próbującą wzbudzić na nowo zainteresowanie / pożądanie swojego męża. Miało być śmiesznie, wyszło słabo i aż się boję tego, co się kryje w trzeciej części. Na usprawiedliwienie autorki napiszę tylko, że udało jej się wydać naprawdę interesującą książkę "Droga, którą przeszłam" - przeczytałam ją w zeszłym roku i polecam z całego serca. Przepiękna, wzruszająca i wciągająca od samego początku. 

Wyzwanie książkowe na rok 2025
3. Wyzwanie książkowe, pozycja numer 3: "Takie rzeczy tylko z mężem" - część I z serii trzech książek Agaty Przybyłek

Małgorzata Musierowicz: "Febik", "Ciotka Zgryzotka". Moje postanowienie z zeszłego roku, przeczytać Jeżycjadę raz jeszcze od początku. Myślę, że Małgorzaty Musierowicz nie muszę nikomu przedstawiać, pisarka młodzieżowa, jej książki, uczą, bawią i sprawiają, że każdy z nas ma ochotę chociaż raz usiąść przy wielkim, kuchennym stole, by wypić herbatę z rodziną Borejków. Co prawda dwie powyższe części przenoszą nas bardziej za Poznań i akcja toczy się w wiejskich klimatach, niedaleko Kostrzyna, ale nie ujmuje to niczego książkom Małgorzaty Musierowicz. Po "walce" z literaturą powyższej autorki, do książek M.M. zasiadałam z przyjemnością, delektując się piękną polszczyzną i wyszukanym słownictwem - nawet jak na czasy dość współczesne. Niezmiennie polecam, ulubiona pisarka z okresu nastoletniego, nadal nią pozostaje (mimo wydanych ostatnio, kilku słabszych pozycji).
Jeżycjada
4. Wyzwanie książkowe, pozycje numer 4 i 5: "Ciotka Zgryzotka" i "Febik" (czytać w odwrotnej kolejności, niż podpisane książki 😉). Kontynuacja losów rodziny Borejko. "Febik" to książka powiązana dość mocno z poprzednią częścią "Wnuczka do orzechów", opisująca perypetie Ignasia i Józinka. "Ciotka Zgryzotka" to losy Idy Pałys (z domu Borejko) oraz młodszej córki Patrycji Górskiej (z domu Borejko) - Nory Górskiej. 


Anne Bersest, Audrey Diwan, Caroline De Maigret, Sophie Mas "Bądź Paryżanką gdziekolwiek jesteś". To ostatnia pozycja, którą udało mi się przeczytać w lutym. Chyba miałam zupełnie inne oczekiwania do tej książki, bo rozczarowała mnie ona bardzo. Mało tego, gdy przeczytałam tę książkę, to doszłam do wniosku, że ja jednak nie lubię Paryżanek! Książka ma formę poradnika, na takim dziale ją znalazłam w bibliotece i pewnie dziesięć lat temu ta książka by do mnie trafiła, obecnie nie jest to pozycja, do której chciałabym wracać. Napisana jest przez cztery Paryżanki, które pokazują jak być "tą idealną" - w ich mniemaniu - Paryżanką. Jak wspomniałam wyżej, zamiast zainspirować, sprawiła, że rodowita Paryżanka jawi się w moich oczach, jako egoistyczna, skupiona na sobie kobieta. W książce znajdziemy też kilka przepisów kulinarnych, kilka cytatów (bodajże jeden zapadł mi w pamięci). Mimo wszystko, jeszcze zostawiłam sobie tę książkę, by do niej wrócić i być może "wyłuskać" jakieś wartościowe treści. Możliwe, że jej złe wrażenie zostanie odczarowane. 

Poradniki Paryżanki
5. Wyzwanie książkowe, pozycja numer 6: A. Berset, A. Diwan, C. De Maigret, S. Mas "Bądź Paryżanką, gdziekolwiek jesteś". Książka ma formę poradnika. Zawiera kilka "złotych rad" na każdą okazję, adresy interesujących miejscówek w Paryżu oraz kilka przepisów kulinarnych. 


Co udało mi się zrobić w lutym?
Wspomniałam Wam, że jest to dla mnie miesiąc urlopowy i prawie wcale nie będę tutaj obecna. Wspaniale zadziałał blogger, publikując zapisane wpisy, zgodnie z moimi oczekiwaniami. Nie było tutaj żadnych ambitnych treści, same outfity z kapsułowej garderoby, ale cieszę się też z tego, że udało mi się zrobić wszystkie zaplanowane zdjęcia, mimo dłuższego okresu w rozjazdach. 
Dumna jestem również z mojego wyzwania książkowego oraz nieplanowanego detoksu zakupowego.

Winter 2025
6. Luty rozpieszczał nas przepiękną, mroźną zimą. Trochę brakowało mi późniejszych opadów śniegu, ich brak nie napawa optymizmem. 


Co się wydarzy na blogu w marcu?
Zastanawiam się, czy nie wyodrębnić takiej mini kapsułowej garderoby na wiosnę, by Wam ją tutaj przedstawić, dajcie znać, czy Was to interesuje? Jeśli nie podejmę się tego wyzwania, to na pewno pojawią się wpisy przedstawiające moją odzież domową na obecny sezon, którą opisałam tutaj. W pozostałe dni, mam również kilka wpisów w zanadrzu.

Na dzisiaj to wszystko, niesamowicie się rozpisałam, ale mam nadzieję, że przeczytacie sobie ten wpis z przyjemnością już do popołudniowej kawki lub herbatki. Przepraszam też za małe opóźnienie z publikacją, ale rano laptop odmówił mi posłuszeństwa i już myślałam, że nie uda się go uruchomić, ale mój chłopak zdziałał cuda i udało się odzyskać wszystko, a nawet napisać wpis na dzisiaj.

Udanej soboty, do następnego!

Komentarze

  1. Ja też planuję sobie odświeżyć w przyszłości całą Jeżycjadę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz